KONTAKT ZE MNĄ >

eduMKa Marek Kruk

Białystok

Strona główna | O nas | Usługi | Blog | Kontakt

Strona stworzona w kreatorze www WebWave © 2018

20 czerwca 2020

Lider w organizacji to nad wyraz odpowiedzialna rola, a ma do dyspozycji w zasadzie tylko jedno narzędzie, jest nim mowa. Na szczęście, narzędzie to przypomina szwajcarski scyzoryk, ma bowiem wiele zastosowań. Jeśli chcielibyśmy to uprościć, możemy wówczas to sprowadzić do dwóch wspaniałych narzędzi komunikacji mowy werbalnej i niewerbalnej. Tu nie ma o czym dyskutować, to oczywista oczywistość. Ważne jest to co się mówi, jak się mówi i jaką ma przy tym postawę. Póki co, pozwolę sobie  zaakceptować  tą dwujęzyczność  bezkrytycznie. Nie będzie dalej omawiana - na razie.

Dziś chciałbym spojrzeć na dwujęzyczność podmiotową, przy czym znów dla uproszczenia przyjmiemy prosty podział na podmioty wewnętrzne, czyli pracowników i podmioty zewnętrzne, czyli interesariuszy organizacji. Lider chcąc być dobrze zrozumianym musi świadomie kształtować swoje wypowiedzi i budować je wokół słów pozytywnie odbieranych przez słuchaczy. Jak się okazuje, nie jest to wcale takie proste. Nadya Zhexembayeva w swoim artykule (Stop Calling It “Innovation”) opublikowanym na platformie HBR stawia tezę, że w stosunku do pracowników nie powinno się używać słowa "innowacja". Czyż nie brzmi to niedorzecznie? Jednak Autorka ma swoje argumenty. Twierdzi, że to co brzmi perspektywicznie dla inwestorów, klientów, mediów, zapowiada coś nowego, ekscytującego, dla pracowników najczęściej kojarzy się z bólem, bowiem zwykle nie mają z tego nic bezpośrednio, a znajdują się pod presją i często muszą więcej pracować, a jak innowacja nie wypali to mogą nawet stracić pracę. Winę za taką percepcję pracowników, zdaniem Daniela Kahneman'a,  ponosi "mózg gadzi", czyli ta prymitywna część mózgu, która dotyczy strachu, walki i ucieczki, a jednocześnie prawie zawsze odpowiada za nasze decyzje. 

Co w związku z tym zrobić? Zaprzestać rozwoju? Zlikwidować działy badawczo-rozwojowe, wytępić kreatywność? Nic z tych rzeczy. Wystarczy właściwie komunikować cele. Przecież zamiast abstrakcyjnego słowa "innowacja" można powiedzieć, że mamy zamiar coś usprawnić, coś ulepszyć, czy jeszcze łagodniej - polepszyć, pomyśleć nad tym, odświeżyć, etc. Dla mnie ma to sens. Sam wielokrotnie odczuwałem stres słysząc, że musimy wprowadzić innowację. Ale skoro jedno słowo jest w stanie tak dramatycznie wpłynąć na zaangażowanie pracowników, to jak na nich musi działać cała kultura organizacji kręcąca się wokół innowacji? Warte przemyślenia.

To ciekawe, jakie jeszcze słowa mogą mieć takie dwusieczne znaczenie i czy liderzy czasem ich nie nadużywają? Może powstanie słownik takich słów...
 

Dwujęzyczny lider #L01

eduMKa